No dobra. Czas się wziąć za pisanie. Ostatnio nie miałam na to ani chęci, ani specjalnie wolnego czasu, ale dziś poczułam, że koniec leniuchowania.
Droga Charlotte, zapytałaś mnie o stanowisko względem środowisk LGBT (geje, lesbijki, bi, trans), ale ja odniosę się tylko do homoseksualizmu, bo biseksualizm ma się do niego dość podobnie, a środowiska trans są mi słabo znane. Nie chcę się wypowiadać o czymś, o czym nie mam bladego pojęcia.
Muszę przyznać, że ten temat miał być jednym z pierwszych tu poruszanych.Uprzedzam, że wszystko poniżej to tylko i wyłącznie moja opinia, moje zdanie i przypuszczenia. Nie jestem psychologiem, tylko człowiekiem zapytanym o jego stosunek do pewnego zjawiska, które przedostaje się do sfery publicznej, więc nic dziwnego, że próbujemy się do niego ustosunkować i przedstawiamy swoje zdanie. Swoje opinie opieram na doświadczeniu, własnych przemyśleniach, pracach dr Paula Camerona, dr Gerarda van den Aardweg oraz świadectwach "ex-gejów". Przez doświadczenie rozumiem rozmowy z moim najlepszym przyjacielem, który jest gejem oraz moją najlepszą przyjaciółką biseksualistką. Mam też wielu znajomych biseksualistów, choć z nimi na ten temat nie rozmawiałam tak dużo.
Jeśli masz otwarty umysł, czytaj.
Do dobrze... Homoseksualizm... bolączka naszych czasów, prawda? Ależ homoseksualizm istnieje od tysięcy lat! - to chcesz mi powiedzieć? Racja. Zgadzam się. Nawet Platon miał kochanka. Jednak do niedawana homoseksualizm był zjawiskiem utrzymującym się w sferze prywatnej. Dziś staje się sporem politycznym i nie można już tego zagadnienia ignorować. Próbuje się odpowiedzieć na pytania o przyczyny homoseksualizmu, skutki, sposób traktowania homoseksualistów. Ja też zadaje się te pytania od dłuższego czasu i staram się szukać odpowiedzi. Jak na razie doszłam do takich wniosków.
Przyczyny. Skąd się bierze homoseksualizm? Jest wrodzony czy nabyty? Gdyby był wrodzony, odpowiedź kryłaby się w kodzie DNA. Tymczasem badania nad jednojajowymi bliźniakami wykazały co innego. Podkreślam - jednojajowymi, mającymi ten sam kod DNA. W takim wypadku oboje powinni mieć skłonności homoseksualne. (Badania Michaela Baileya oraz niezależnie od niego Petera Bearmana, jeśli ktoś chciałby wygooglować). Wynika z tego, że nikt gejem się nie rodzi. Dziś jest to jasne, choć w latach 90. miały miejsce 3 podobne eksperymenty w których zaniechano pewnych procedur. Wspomniany Bailey uczestniczył w jednym z nich i stwierdził 50% zgodność, jednak po powtórzeniu badań przy większej liczbie badanych oraz ich losowym doborze stwierdził zgodność zaledwie w 11%. Aby stwierdzić genetyczne uwarunkowania homoseksualizmu zgodność ta musiałby wynosić 100% (ciągle mówimy o tym samym zestawie genów). Te 3 eksperymenty przyczyniły się do powstania mitu, jakoby istniał "gen homoseksualizmu". Został on skutecznie obalony. Homoseksualizm musi być nabyty.
Mój najlepszy przyjaciel doszedł do podobnych wniosków. Nawet więcej - wskazał mi przyczyny własnego homoseksualizmu. Byłam wstrząśnięta. Gej, który mówi "nie zawsze byłem gejem; wiem, co mnie zmieniło i to nie był mój wybór" był dla mnie czymś nowym. Wcześniej słyszałam tylko "tacy jesteśmy, nie wiemy, dlaczego". Okazało się, że wnioski z samoobserwacji mojego przyjaciela były prawie całkowicie zbieżne z twierdzeniami Gerarda van den Aardweg, doktora psychologii. Wyróżnia on następujące czynniki wpływające na pojawienie się skłonności homoseksualnych:
- Zaburzenia relacji rodzic-dziecko. W przypadku chłopca jest to brak ojca lub zainteresowania z jego strony; uwagi, akceptacji, której chłopiec w przyszłym życiu może szukać u innego mężczyzny. Dodatkowo wiąże się to z brakiem wzorca mężczyzny - męża, ojca, głowy rodziny, który dba o jej bezpieczeństwo i potrzeby.Ważna jest też relacja z matką. Jeśli jest ona nadopiekuńcza lub zaborcza może to skutkować niechęcią do kobiet. W przypadku lesbijek, jak się domyślacie, jest trochę na odwrót - brak akceptacji matki, która jest dominującą kobietą w życiu małej dziewczynki, wpływającą na jej postrzeganie siebie jako kobiety oraz ojciec, który wykazuje patologiczne zachowania (jak w przyszłości dziewczyna ma zaufać jakiemukolwiek mężczyźnie, jeśli w dzieciństwie bała się ojca, symbolizującego w oczach dziecka całą męską społeczność?).
- Relacja nastolatka z otoczeniem. Tyczy się to głównie chłopców. Chodzi o wykluczenie z chłopięcej społeczności przez brak akceptacji, wspólnego uczestnictwa w zajęciach typowych dla chłopaków jak sport. Rodzi to poczucie, że "coś ze mną jest nie tak", że "nie jestem wystarczająco męski". Podobnie jak w przypadku braku akceptacji ojca, może to prowadzić zaspakajania swoich potrzeb potwierdzenia wartości w ramionach innego mężczyzny.
- Traumatyczne przeżycie jak molestowanie lub gwałt dokonany przez osobę homoseksualną.
To 3 główne, lecz na pewno nie jedyne czynniki wpływające na ukształtowanie się pociągu do osób tej samej płci. Ponadto dr Aadweg charakteryzuje typową osobowość homoseksualistów (wnioski opiera oczywiście na doświadczeniu; jest czynnym psychologiem). Przede wszystkim są to osoby zamknięte w sobie, o niskiej samoocenie, skłonności do litowania się nad sobą i dziecinności. W związkach szukają wypełnienia pustki. Nie jest to miłość nastawiona na dawanie, lecz wzajemne leczenie swoich kompleksów. Co oznacza dziecinność homoseksualisty? Niedojrzałość do zbudowania relacji z osobą innej płci, relacji odpowiedzialnej, wymagającej zapomnienia o sobie i swojej seksualności na rzecz poznania odmienności partnera, jego potrzeb, sposobu wyrażania miłości. Gdy im się to wskaże, homoseksualiści często przedstawiają siebie jako ofiary homofobi, nietolerancji, przemocy, najlepiej potwierdzając swoje skłonności do samowykluczania się i stawiania się w roli ofiar. To są cechy wspólne na homoseksualistów wskazane przez dr Gerarda, pod którymi ja się podpisuję. Z własnych obserwacji nie jestem w stanie wykluczyć żadnych z nich, podobnie jak zgadzam się co do czynników wpływających na kształtowanie się skłonności homoseksualnych.
Czy jest zatem homoseksualizm? Dla mnie odpowiedź jest prosta, choć nie zawsze taka była. Przestałam wierzyć, że używanie odbytu do zaspakajania potrzeb seksualnych jest normą. Przestałam wierzyć, że coś,co nie jest naturalne, jest naturalne, bo tak przegłosowali przedstawiciele WHO. Przestałam wierzyć, że mężczyzna może wyrażać miłość w ten sam sposób, co kobieta i na odwrót. Możecie mnie nazwać homofobem - ale wtedy pomylicie się, bo szczerze kocham i szanuję mojego najlepszego przyjaciela geja i przyjaciółkę bi. Ja jednak i tak będę uważać, że homoseksualizm jest zboczeniem. Akceptując świat takim jakim jest, zachowania homoseksualistów takimi, jakimi są, nie mogę twierdzić inaczej niż, że:
- homoseksualizm nie jest normą (jeśli ktoś ma wątpliwości, to proszę przeczytać hasło słownikowe przy wyrazie norma)
- homoseksualizm jest zaburzeniem jak obsesje, nałogi, depresja, fobie itp.
Dlatego dziwię się, że został wykreślony z listy zaburzeń psychicznych, bo wszystko wskazuje, że takim zaburzeniem jest i na dodatek... (uwaga, uwaga, teraz to będę posądzona o ciemnogród) ...jest leczony. (Buu... buu... Homofob! Chce ludzi zamykać po psychiatrykach!) Nie chodzi mi tylko o to, że homoseksualizm można leczyć albo mówiąc językiem oświeconej Europy "zmieniać orientację seksualną", ale że JUŻ się to robi. I taka terapia nie polega na powstrzymywaniu pociągu, wstrzemięźliwości, bo takie praktyki mogą tylko pogorszyć sprawę. W takich terapiach chodzi o zrozumienie siebie, swoich odczuć, zranień. Nie zmienia się zachowanie człowieka, ale cały człowiek. Tylko takie leczenie ma sens. Jeśli mi nie wierzycie to zapraszam do zapoznania się ze świadectwami osób, które takie terapie przeszły. Możecie wierzyć w ich wiarygodność, bo część z tych ludzi działa teraz publicznie (więc nie są to historie z palca wyssane). Uważam, że każdy ma prawo decydować o sowim losie. Dlatego złe byłoby zarówno zmuszanie do leczenia, jak i ukrywanie sukcesów terapii. Szkoda, że i tak wiele osób nie rozumie intencji wypowiedzi o terapiach. Pod takimi wpisami zawsze znajdzie się mnóstwo komentarzy, jakoby autor chciał leczyć kogoś z wrażliwości, zamykać w szpitalach lub szerzyć poglądy średniowiecza. Przeciwstawię temu jedno: te terapie działają i pomagają ludziom, którzy chcą się zmienić. Nikt nikogo nie zmusza.
Napisałabym jeszcze o kwestii politycznej i społecznej homoseksualizmu, ale może zostawię to na inny post. Na pewno jest to sprawa wielowymiarowa i ciężko wszystko przedstawiać w jednym wpisie. Myślę, że napiszę też osobno o tolerancji, bo to pojęcie stało się ostatnimi czasy bardzo... zabawne. Trochę mnie już ten temat nudzi, ale chyba napiszę kiedyś o tym ulubionym przez tyle środowisk słowie.
Jeśli kogoś uraziłam tymi słowami, to radzę się zastanowić, czy nie przeinaczyliście w swoim umyśle znaczenia słów: opinia, wolność słowa, tolerancja, fobia. Nie będę nikogo przepraszać z góry, bo nie mam za co. Zachęcam do komentowania. Chętnie poznam Waszą opinie, bo jak wspomniałam, to moje obecne wnioski, wciąż szukam niektórych odpowiedzi. Proszę o kulturę i argumentację. W zakładce "tematy" możecie zgłosić zagadnienia, które Was interesują, jeśli oczywiście jesteście ciekawi, co jakaś dziewczyna z internetu, która nie istnieje w żadnej sferze społecznej, medialne czy politycznej, ma do powiedzenia.
Miłego dnia życzę :)